Dawniej utożsamiana z wiedźmami i paniami lekkich obyczajów. W
XVII – wiecznej Francji za jej używanie można było stracić głowę. W dosłownym tego słowa
znaczeniu. Dziś czerwona pomadka - bo o niej mowa - to synonim wyrafinowanej elegancji i zmysłowości.
Rozświetla twarz, podkreśla styl i wodzi mężczyzn na pokuszenie.
Mój kolega zażartował kiedyś, że wraz z profesor Jadwigą Staniszkis mogłybyśmy zostać ambasadorkami czerwonej pomadki. Faktycznie, mogę wyjść z domu bez tableta, bez telefonu , bez spryskania się ukochanym zapachem Decadence od Marca Jacobsa. Ale nigdy, przenigdy nie wyjdę bez pomalowanych na czerwono ust. To taki mój całoroczny makijażowy must have. Patrząc na statystyki, nie tylko mój. Rocznie na świecie sprzedaje się ok. 700 milionów szminek, co oznacza, że co 22 sekundy jakaś kobieta na świecie robi zakup pomadki. Aż 60 proc. kobiet deklaruje, że nigdy nie wyszłoby z domu bez pomalowanych ust. W pełni się utożsamiam!
A
pomyśleć, że dawno temu w XVII - wiecznej Francji za czerwono pomalowane usta można było stracić
życie na gilotynie. W Anglii tak restrykcyjnie nie było, głów nie ścinano, ale
w 1770 roku brytyjski parlament uchwalił akt pozwalający oskarżyć o bycie
wiedźmami kobiety, które używały szminki. Czerwone usta zaczęto utożsamiać też
z kobietami lekkich obyczajów. Potem Elizabeth Arden wyposaża walczące o prawa
wyborcze sufrażystki w czerwone szminki
jako znak ich niezależności. Jako pierwsza odważnie zaczęła nosić
czerwień na ustach Coco Chanel. W latach 50. wtórowała jej Marlin Monroe, a
następnie rzesza hollywoodzkich gwiazd. Od
tej pory czerwone usta utożsamiane
będą z silną, pewną siebie kobietą. Elizabeth Taylor radziła "Zrób
sobie drinka, pomaluj usta i weź się w garść".
Czerwone usta nie tylko kuszą, ale i inspirują. Salvadore Dali tak zachwycił się ustami aktorki Mae West, że w 1938 roku zaprojektował sofę w ich kształcie. Andy Warhol w latach 60. ubiegłego stulecia powielał w wielu różnych wersjach odcisk umalowanych ust. Kilka lat temu Sylvie Fleury zaprojektowała dla Pérignon Rosé Vintage 1998 limitowaną serię kieliszków z imitacją odcisku czerwonych, kobiecych ust, w ciągu kilku zaledwie dni rozeszły się co do sztuki. Dziś są reprodukowane i kosztują ponad 200 euro.
Szminka jest najczęściej wybieranym
kosmetykiem luksusowym i chyba nie ma kobiety, która nie posiadałaby choćby
jednej czerwonej w swej kosmetyczce. Bo my, kobiety doskonale wiemy, że szminka
na ustach w ciągu minuty skutecznie potrafi poprawić samopoczucie i wydobyć z
nas 200 procent seksapilu. Czerwona pomadka ma w sobie moc. Potrafi nadać
charakteru nawet najskromniejszej stylizacji. Wystarczy pomalować usta zmysłową czerwienią,
aby nadać szyku. Bo czerwona pomadka
jest niczym mała czarna. Używanie jej to najprostszy sposób na spektakularny
look.
W mocnej czerwieni
najlepiej prezentują się kobiety o ciemnych włosach i wyrazistym typie urody.
Ale tak naprawdę każda z nas znajdzie idealną czerwień dla siebie – wszystko
zależy od jej odcienia (chłodnego lub ciepłego), pigmentu. Jeśli masz chłodny
typ urody (jasna, porcelanowa cera) – sięgnij po szminki w chłodnych odcieniach: malinowym lub winnym. Te z
Was, które reprezentują ciepły typ urody, powinny szukać pomadek w
odcieniach ciepłych - koralowych i ceglastych.
Na szczęście producenci szczodrze obdarowują nas niezliczoną ilością odcieni
czerwieni, więc prędzej czy później,
każda z Was znajdzie swoją czerwień
idealną. Należy przy tym nadmienić, że
czerwony odcień pomadki niestety obnaża niedoskonałości skóry – podkreśli jeszcze bardziej wszelkie
zaczerwienia, krostki czy plamki na twarzy. Dlatego jeśli masz problemy z cerą,
zaopatrz się w kryjący podkład i korektor. Dobry makijaż cery jest w tym
wypadku kwestią priorytetową. Dwa - jeśli posiadasz wąskie usta, zrezygnuj z
mocnej czerwieni w wersji mat. Sięgnij po czerwony błyszczyk, dzięki któremu
Twoje usta będą wydawać się pełniejsze.
Znalezienie
pomadki idealnej w odcieniu czerwieni nie należy do najłatwiejszych zadań.
Metodą prób i błędów trafiłam w końcu na swój top of the top: jest nią kultowa już pomadka Ruby Woo od M.A.C Cosmetics. Matowa „niebieska” czerwień o
pięknym, welurowym wykończeniu. Mocno napigmentowana. Dedykowana szatynkom i
brunetkom. 3 gramy seksapilu. Taki szach
–MAT. Jeśli więc jesteś tak jak ja, miłośniczką matowej czerwieni – zakochasz
się w Ruby Woo. Z tą trwałością to
jednak przesada. Powinna dzielnie
trzymać się nawet do 6 godzin.
Owszem, pod warunkiem, że przez te parę godzin nic nie jemy ;-) Niemniej robi efekt WOW, a o to przecież
chodzi! A! I nie zostawia śladu na szklance.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz