czwartek, 30 stycznia 2014

MOD(N)A POLSKA



Czasy kiedy jedynymi projektantami w naszym kraju byli Jerzy Antkowiak i Xymena Zaniewska, odeszły do lamusa.  W polskiej modzie ożywiło się. Z roku na rok powiększa się grono młodych, zdolnych, kreatywnych projektantów, którzy nie tylko zmieniają oblicze rodzimego rynku, ale także polskich ulic.


Dziś Polska to nie garderobiana pustynia, gdzie jedyną możliwością skompletowania ubioru jest wizyta w centrum handlowym. Istnieje wiele marek odzieżowych, konceptów modowych, projektantów, którzy przeczą teorii jakoby w Polsce mody nie było. Choć media uparcie kreują wizję modowej  posuchy serwując nam sieciówkową sieczkę.  Zamiast promować rodzimy design, pisać rzetelnie o modzie i edukować ludzi w kwestii ubioru, wolą uskuteczniać kącik wzajemnej  adoracji i opisywać  designerskie zapędy celebrytów przylutowanych do sponsorskiej ścianki. Taki wizerunek polskiej modzie nie sprzyja. Przez takie stricte celebrycki wizerunek moda nie jest traktowana w Polsce jako poważny przemysł, a raczej jako targowisko próżności zarezerwowane dla elit. Zdjęcia celebrytów w pierwszych rzędach jako największej atrakcji pokazu tylko utwierdza Polaków w przekonaniu, że moda to coś błahego i próżnego.  A przecież moda to też wielki biznes, w który warto i trzeba inwestować! Moda może dać nowe miejsca pracy, nakręcić gospodarkę i przy okazji pokazać światu, że my też mamy dobry design.


Krakowska projektantka mody Joanna Hawrot ubolewa nad niską skalą obiektywności jak i edukacji polskiej prasy stricte modowej. – Uważam, że dziennikarze modowi powinni zacząć od siebie i również wziąć się solidnie za własną edukację modową odwołując się do autorytetów zagranicznych. Tak by projektant czuł, że jego kolekcja jest konstruktywnie weryfikowana, w oparciu o konkretną wiedzę a nie indywidualne widzimisię samozwańczego blogera lub dziennikarza. Niestety często mamy poczucie, że właśnie tak jest. Ten sam dziennikarz, który w jednym artykule chwali polski design w innym, na tym samym portalu, ten sam polski design krytykuje.  To paradoks który jest coraz bardziej widoczny.   Projektant mody Michał Sebastian zwraca uwagę na wszędobylskie narzekania co do  jakości polskiej mody.  - Zarzuca się modzie polskiej, że jest głupia,  niskolotna i powiem Tobie,  że taka pozostanie i się nie rozwinie dopóki dopóty krytykanci czyli niektórzy dziennikarze modowi, klienci  i inni głośno szczekający samowyzwańczy znawcy mody  nie zaczną doceniać  tego co mają,  doceniać swojego kraju,  doceniać inspiracji, jedzenia,  kultury, tego wszystkiego co  składa się na to co tworzą polscy projektanci.  – opowiada Michał.   A tworzą – coraz odważniej, coraz bardziej spektakularnie. I za tym nie idzie tylko ilość, ale i jakość.  Bartek Michalec i Łukasz Laskowski z ZUO Corp. ubierają m.in. wokalistkę Peaches. Twórca marki Maldoror Grzegorz Matląg sprzedaje swoje ubrania za granicą.   Sukces odniosła Katarzyna Szczotarska – jedna z jej kreacji znalazła się w zbiorach Victorii and Albert Museum i prezentowana jest na stałej wystawie dotyczącej mody. Krzysztof Stróżyna swoje kolekcje regularnie pokazuje podczas londyńskiego tygodnia mody. Dawid Tomaszewski został zauważony przez samą Annę Wintour. Projektantka ubioru i akcesoriów Katarzyna Ditrich – Paturalska  była jedyną polską finalistką w bardzo prestiżowym Światowym Konkursie Mody dla młodych projektantów MITTELMODA  i  zdobyła główną nagrodę firmy FURLA. Studentki II roku warszawskiej Katedry Mody odbywają aktualnie  staże u największych nazwisk świata mody. Julia Kaleta jest u Jonathana Saundersa, Joanna Wawrzyńczak uczy się fachu u Alexandra McQueena, Ewa Stepnowska jest w Nowym Jorku u Marca Jacobsa, a Zofia Ufnalewska - przyszła kostiumografka,  staż odbywa u Sophii Coppoli. W kreacjach projektantki  Agnieszki  Maciejak zobaczyć można było mi. in. Sharon Stone, Naomi Campbell, Elle Macpherson i Helenę Christensen. Mało? Dla niektórych wciąż za mało. Za drogo. Za słabo. Że jesteśmy modowym zaściankiem. Że jakość nie idzie w parze z ceną. - Projektanci w większości wszystkie materiały kupują w Europie bądź w kraju, płacą za krawcowe,  które to odszywają,  muszą amortyzować maszyny,  muszą płacić podatki. Mają pracowników i najemców. To wszystko kosztuje,  tworzenie firmy pochłania nie małe pieniądze  dlatego to wszystko kosztuje i nie jest to cena z sufitu tylko realia. Co do jakości materiałów to wszyscy byśmy marzyli szyć z drogich materiałów, a  sprzedawać tanio. Niestety, tak się nie da. Dobra jakość kosztuje. – konkluduje Michał Sebastian.


Właśnie, za jakość się płaci. Nie zapominajmy o tym. Nie zapominajmy też o tym , że jesteśmy młodą demokracją i doprawdy nie jest łatwo wystartować w kraju,  który do niedawna jeszcze obfitował zaledwie w ocet, szare mydło i dwójkę naczelnych projektantów mody. W kraju, który nie należy do czołowej ekipy najbogatszych.  Zaś przewaga promocyjna zachodnich marek to nie tylko efekt większego budżetu, ale także bogatszego dziedzictwa i dłuższej tradycji marketingowej.  - Powtarzam to swoim studentom, że nasz rynek mody dopiero się uczy i powstaje, że nie możemy porównywać się z żadnym innym krajem. Do niedawna nie było u nas szerokiej oferty mody autorskiej, nie było odbiorców takiej mody ani pism, które o niej wspominają.  – tłumaczy projektant Michał Szulc. - Dla mnie dzisiejsza sytuacja, mimo tylu złych słów, które padają ze wszystkich ze stron, nie jest zła i tragiczna. Zawsze powtarzam, że wszyscy potrzebujemy czasu i cierpliwości, żeby uczyć się tylko i wyłącznie na własnych błędach. Nie da nam nic przeczytanie książki "Jak założyć swoją markę i odnieść sukces finansowy", bo nikt takiej książki poprzedzonej badaniami polskich warunków nie napisał i długo jeszcze nie napisze. Dopiero od niedawna rozkwita sektor t -shirtowo - casualowy polskich marek projektantów. Czas kreacji czerwonodywanowych powoli kończy się i zmienia tor. Co będzie za 10 lat? Nie wiem i chętnie się dowiem. –podsumowuje. Po czym dodaje - Często z uśmiechem czytam opinie na temat złego poziomu szkolnictwa artystycznego w Polsce. 'Bo w Londynie uczą marketingu, projektant wie, czego się spodziewa, kiedy opuszcza szkołę'. No tak, ale kto wie, czego projektant ma się spodziewać w Polsce? Że należy wziąć kredyt, otworzyć butik, zrobić packshoty, rozesłać je do prasy a po miesiącu witać się z dziesiątkami klientów?  Wszystkim wydaje się, że projektowanie swoich kolekcji to niesamowicie dochodowy interes. Nikt nie wie ile kosztują tkaniny, kurier, który je przywozi, ile płaci się za zrobienie szablonu i wystopniowanie go przynajmniej w 3 rozmiarach, odszycie prototypu, testy technologiczne etc. Wszyscy natomiast chcą, by projektanci mieli ofertę tak szeroką, jak sieciówki. Być może niebawem tak będzie, ale potrzebujemy wszyscy odrobiny czasu i wzajemnego zrozumienia. A swoich studentów przygotowuję zarówno do pracy w polskim przemyśle jak i do projektowania swoich kolekcji. I proszę mi uwierzyć, że choć jeszcze o nich nie słychać, to odnoszą na obu polach swoje pierwsze małe sukcesy. Dlatego z nadzieją patrzę w przyszłość. –  podsumowuje optymistycznie Michał Szulc.
To jakim torem będzie szła polska moda autorska, zależy tylko od nas. Zamiast więc narzekać wspierajmy polską modę  autorską, piszmy o niej, chwalmy, promujmy i ją kupujmy. Bo pamiętajmy –gdyby nie projektanci, wszyscy wyglądalibyśmy tak samo.

fot. autorka bloga czyli Magdalena Majchrzak














Brak komentarzy:

Prześlij komentarz